W ubiegły weekend miasteczko Sieraków zamieniło się w triathlonową stolicę Polski, gdzie przez dwa dni odbywały się zmagania na dystansie ¼ i ½ Ironman. Zawody cieszyły się dużym zainteresowaniem, szczególnie że w niedzielę odbywały się Mistrzostwa Polski na dystansie 112,95 km.
W planach było ukończyć dystans ½ Ironmana troszkę poniżej 5:00:00 i niestety się nie udało… Ale to pierwszy start w sezonie i będzie jeszcze kilka okazji żeby się rozkręcić.
Pływanie zaczęło się bardzo nieciekawie. Na wejściu spadły okularki, woda wleciała do środka. Kilka razy ktoś mocno złapał za nogę, nawet jeden zawodnik z tyłu zatrzymał się i użył w moim kierunku stanowcze przekleństwo. Dopiero po około 500m zaczęłam płynąć, weszłam w rytm, uspokoiłam oddech i szło tak jak miało być od początku. Wyszłam z wody po 35 minutach i 42 sekundach, co mimo trudności na początku okazało się dla mnie czasem zadowalającym.
Po wyjściu z wody padał deszcz. Żeby dostać się do strefy trzeba było pokonać spory podbieg, bez zatrzymywania. Wbiegłam i zaraz się w niej znalazłam. Uwinęłam się całkiem szybko, pianka nie stawiała oporów przy zdejmowaniu, ale niestety do początku trasy rowerowej był kawałek do pokonania. Było mokro i dość ślisko a ja w mało komfortowych butach rowerowych przemieszczałam się w kierunku początku trasy. Chciałam już tylko wsiąść na rower i ruszyć. Cały ten zabieg między pływaniem a rowerem zajął mi prawie 5 minut.
Rower był naprawdę mocny mimo, że na początku padał deszcz, nawierzchnia była mokra i trzeba było uważać na zakrętach żeby nie wypaść z trasy. Trasa była na całej pętli pagórkowata. Pierwsze okrążenie było dość asekuracyjne, ale z każdym następnym i pogoda była lepsza i pewność na zakrętach większa. Na całości trasy przednie koło tarło o ramę, co niestety nie pomagało, ale przy założeniu ukończenia etapu rowerowego w 2,5 godziny udało się to prawie zgodnie z planem, czyli w 2 godziny 32 minuty.
Szybkie odstawienie roweru, zmiana butów, założenie czapki zamiast kasku i po niecałych 2 minutach byłam na trasie biegowej.
Na ostatnim etapie było kilka podbiegów, na których część zawodników poruszała się pieszo, pokazało się zza chmur słońce, którego brakowało mi wcześniej do osuszenia asfaltu przy jeździe rowerem. Zrobiło się upalnie. Las, piasek, korzenie i górki. Moim zdaniem trasa naprawdę trudna. Nie założyłam skarpetek i po chwili już żałowałam. Na pierwszym z czterech okrążeń z buta zaczęła sączyć mi się krew, stopy się obtarły i zeszła skóra w dwóch miejscach. Bolało z każdym krokiem, ale biegłam. Wiedziałam, że nie mogę się zatrzymać, że nie mogę przejść do marszu tylko muszę biec do końca. Etap biegowy ukończyłam z czasem poniżej oczekiwań. Wbiegłam na metę po godzinie i 49 minutach.
Całość, czyli 112,95km pokonałam w 5 godzin 4 minuty i 40 sekund. Co dało 2 miejsce w kategorii kobiet 18-24 lata, złoto w kategorii Mistrzostw Polski kobiet 18-24 lata, 10 miejsce wśród kobiet ogólnie i 4 wśród amatorek.