Elektronika i przeróżne gadżety zmieniły dzisiejszy sport. Archaiczne ćwiczenia typu przerzucanie opon (patrz: Rocky Balboa) przeszły do lamusa. Kiedyś kolarz wsiadał na rower i… jechał. Dziś zakłada kask, koszulki odprowadzające pot, ochraniacze, plaster ułatwiający oddychanie lub zwiększający wydolność, kilka różnych liczników, słuchawki, by słuchać uwag trenera, wypasione rękawiczki.
Rekordy są jednak nieustannie bite, a więc technika i gadżety robią swoje – dzięki nim można ustalić odpowiedni trening, dietę, obciążenia, znaleźć słabe punkty, które należy poprawić, a także mieć na uwadze własne zdrowie (o zaimponowaniu współćwiczącym nie wspominając). Nie inaczej jest na siłowni, choć oczywiście żadne gadżety nie zastąpią silnej woli i dążenia do realizacji własnego celu.
Jeszcze przed udaniem się na salę, użyć można nowoczesnych wag kuchennych. Urządzenie co prawda wygląda jak zwykła waga, ale jest o wiele bardziej „inteligentne”: bez problemu poda nam ilość węglowodanów czy tłuszczu w ważonym produkcie, obliczy ilość kalorii, protein czy cholesterolu. Standardowo w pamięci ma 999 produktów, ale wyjątkowo wybredni smakosze mogą sobie dodać nowe… Jeśli ktoś zna się na podstawach dietetyki, to wymarzony gadżet, jeśli nie, cóż, bezpieczniej skorzystać z usług dietetyka na dwóch nogach. Ostatnio można też zaobserwować prawdziwy boom na shakery do odmierzania i mieszania suplementów – niemal każda licząca się firma wypuszcza na rynek nowe modele, coraz lżejsze, lepiej leżące w dłoni, dokładniej mieszające substancje dzięki systemowi specjalnych sitek.
Już na siłowni sprawdzi się kilka kolejnych: chociażby aplikacje treningowe na smartfony. Znajdziemy w nich dokładne rozpiski, zalecenia, a nawet opcję monitorowania postępów. Trzymanie smartfona w ręku podczas ćwiczeń skutecznie utrudnia ich prowadzenie, producenci wypuścili więc przeróżne modele etui na te urządzenia (oraz na telefony). Najczęściej mocuje się je na ramieniu, dzięki czemu także odebranie połączeń nie wymaga wielkiej gimnastyki. Inną opcją są bezprzewodowe słuchawki łączące się z telefonem na odległość nawet kilkunastu metrów. Kiedyś zegarki mierzyły tylko czas, współczesne zegarki sportowe zapewniają o wiele więcej innych pomiarów: tętna, spalanych kalorii, zrobionych kroków, przebytych kilometrów (sporo z nich na dodatek posiada połączenie ze smartfonem). Jeszcze większym hitem są okulary typu Google Glass – te najnowsze mają nawet aplikacje z wirtualnym trenerem, sprawdzającym nasze starania i wydającym komendy… głosowo! Podobny cel przyświeca produktom na Xbox-y – a więc wirtualnym treningom korygującym na bieżąco popełniane w czasie ćwiczeń błędy. Opaski Atlas rozpoznają ćwiczenia (odróżnią bez problemu pompkę klasyczną od trójkątnej), liczą powtórzenia, informują o zakończeniu serii. Bardziej prozaiczne, choć jakże przydatne, gadżety to szybkoschnące ręczniki, a także… specjalne opaski z motywującymi do ciężkich ćwiczeń hasłami.
Nie zapomniano o zdrowiu ćwiczących, czego przykładem jest chociażby szeroki wybór bezprzewodowych ciśnieniomierzy czy takie cuda jak sensory do badania krwi, zdolne wyliczyć tętno, częstość oddechów, a nawet poziom utlenienia krwi. Nic, tylko ćwiczyć!