Większość z nas doskonale zna stan, który nazywamy przesileniem wiosennym. Dla tych jednak, którzy pierwszy raz natknęli się na to hasło, lub nie do końca wiedzą dlaczego owe przesilenie jest stanem, który zasługuje na wnikliwą analizę – chociażby ze względu na nasze zdrowie – postaram się zgłębić jego przyczyny i objawy.
Czy przesilenie wiosenne rzeczywiście ma wpływ na nasz stan psychofizyczny?
Ostatnio widząc osoby z energią zadawałam sobie pytanie „czy to jest jeszcze możliwe?, skąd Ty jesteś?” i takie tam… uważałam po prostu za niemożliwy stan ciała i umysłu, w którym można uśmiechać się, mimo konieczności wstania z łóżka i zrobienia tych wszystkich koniecznych do zrobienia czynności, myć okna, malować paznokcie a potem robić zakupy wesoło hasając wśród regałów (z zapałem, aby zastanowić się czy jednak pomidor zwykły, czy malinowy), potem iść do pracy i nie narzekać! I to wszystko w ciagu zaledwie jednego dnia, z uśmiechem na twarzy, oraz siłą i entuzjazmem Asterixa.
Drogą krętej dedukcji (z myśleniem również pod górkę) stwierdziłam jednak, że to ja szwankuje.
I to szwankowanie fachowo nazywa się syndromem zmęczenia wiosennego. Jak się okazuje – wszyscy zmęczeni – sami jesteśmy sobie winni. Podczas zimy nasza dieta jest dużo uboższa w witaminy i minerały i ten nasz ubogi w witaminy organizm, musi przystosować się do nowych warunków atmosferycznych – zmiennej pogody i skoków ciśnienia.
Próbujemy oszukać zegar biologiczny, że damy radę do lipca, a to właśnie wiosna jest najlepszym czasem na wypoczynek i urlop!
Objawy przesilenia wiosennego
- rozdrażnienie i stres, skurcze mięśni,
- zbyt mało żelaza powoduje nagłe ataki zmęczenia i senność,
- ogólne osłabienie,
- zmienność nastrojów,
- za mało potasu powoduje osłabienie refleksu i mięśni,
- niski poziom cynku funduje nam osłabienie włosów, paznokci i skóry,
- bóle głowy i bóle mięśni spowodowane są zbyt niskim poziomem witamin i soli mineralnych.
Jak z nim walczyć?
Przede wszystkim zmieniamy dietę!
Zacznijmy od tego, co doda nam energii, czyli zastąpmy złe węglowodany – dobrymi. W praktyce oznacza to zamianę ziemniaków, chipsów, frytek, pszennego pieczywa, białego ryżu i słodyczy na dobre węglowodany – m.in. świeże warzywa i owoce, kasze, ryż brązowy i dziki, orzechy, chleb pełnoziarnisty i ryby.
Zacznijmy się ruszać!
Niech to będzie nawet niewielki ruch, np. w postaci spaceru, basenu, fitnessu, czy jogi, pisaliśmy o tym tutaj. Ważne, aby nasz organizm stopniowo przyzwyczajał się do wysiłku, z czasem można pomysleć o bieganiu, czy wycieczkach rowerowych.
Ruch naprawdę dodaje nam energii, pozytywnej energii, podnosi poziom endorfin, czyli hormonów szczęścia – jakże potrzebnych nam w tym okresie.
Nie zapominamy o odpoczynku!
Bardzo ważny jest sen – śpimy osiem godzin. Zadbajmy również o odpowiednie wietrzenie pomieszczenia w którym śpimy.
Wyjedźmy na weekend z ukochaną osobą, lub ze znajomymi. Zmiana otoczenia również dobrze nam zrobi. Odpoczywajmy i cieszmy się życiem, „W zdrowym ciele, zdrowy duch” – reszta sama się ułoży 🙂
Mój mały, wielki przepis na chwilę zapomnienia i relaksu 🙂
Wiosną warto oczyścić ciało i umysł, wyjść ze skorupy – dosłownie 🙂 Ja uwielbiam wszelkiego rodzaju peelingi, zwłaszcza te naturalne. Na wiosnę polecam peeling z kawy, który oprócz tego że oczyści ciało z martwego naskórka, to dodatkowo poprawi nasze mikrokrążenie w skórze, zadziała przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie, co zwalczy niedoskonałości skórne. Ponadto zawarte w kawie związki polifenolowe opóźniają proces rozkładu witaminy c i tym samym wygładzają nierówności skóry i zapobiegają powstawaniu nowych.
Oprócz dobroczynnej kawy potrzebna nam będzie oliwa z oliwek, która natłuści naskórek, jednocześnie nasycając go witaminami antyoksydacyjnymi A i E, poza tym zawarta w oliwie witamina F ochroni naszą skórę przed utratą wilgoci.
Przepis na ten peeling jest bajecznie prosty i całkowicie naturalny. Osobiście uwielbiam tą miksturę i jako osoba, która wypróbowała go na sobie wielokrotnie mogę potwierdzić, że działa cudownie.
Potrzebujesz fusów z kawy, oliwy z oliwek i już 🙂 łączysz je ze sobą i tak powstałą mieszanką peelingujesz ciałko. Bałagan jest, owszem, ale jakie efekty!
Ja na koniec smaruję ciało olejem kokosowym. Nie jest to konieczne, ale uwielbiam jego właściwości i to co robi z moją skórą.
Olej kokosowy zawiera cenne kwasy tłuszczowe, dużą zawartość witamin i minerałów. Jest idealny dla skóry atopowej i bardzo wrażliwej – wycisza ją, nawilża, natłuszcza i zapobiega nadkażeniom bakteryjnym.
Taki zabieg to bomba witaminowa dla twojej skóry, poza tym zabawa w domowe spa oderwie nas od telewizora i napewno poprawi humor, ponieważ zrobimy pierwszy krok, aby wypięknieć na wiosnę. 😉