Sportowa elegancja jest stylem, który darzę miłością absolutną i z nim się utożsamiam.
Ostatnio często spotykany na ulicy, charakteryzujący się werwą i wewnętrznym entuzjazmem z domieszką luzu. W zasadzie ciężko uznać go za jednolity… jest barwny i nieprzewidywalny, ponieważ, jak sport nie jest elegancki, tak elegancja nie jest sportowa. Wariacji w temacie sportowa elegancja jest całe mnóstwo, nie musimy zatem więzić swoich możliwości stylizacyjnych w czarno białych stereotypach. Styl ten nie łapie się w sidła nudnych standardów, dlatego moje ochy i achy nad jego wyjątkowością – trwać będą póki co.
Jest fajny i odpowiedni dla młodszych i tych starszych, pasuje każdemu. Musimy jednak pamiętać, aby zachować powszechnie znany i ceniony umiar. Tak jak w makijażu trzeba uważać na kolory, a na talerzu równoważyć proporcje, tak w stylizacjach sportowych trzymamy się pewnych zasad. Na szczęście nie są to twarde zasady i dają się uginać, więc jak wspomniałam wcześniej – można zaszaleć.
Osobiście wyznaję zasadę dodawania maksymalnie dwóch sportowych elementów. Są to głównie buty, t-schirt, lub sportowa kurtka. Możliwości mamy bardzo, bardzo dużo, zwłaszcza jeśli chodzi o obuwie. Teraz na przykład możemy wykorzystać kalosze w bardziej deszczowe dni, a tenisówki lub adidasy w dni cieplejsze. Możemy zestawiać je np. z sukienką, spódniczką lub jeansami. Wówczas góra może stanowić mniej rzucający się w oczy element, chociaż niekoniecznie. W zależności jakimi kolorami manewrujemy i co jest w danej stylizacji naszą podstawą. Najprościej wybrać sobie bazę, np. sukienkę, spodnie lub żakiet, czyli rzecz w której danego dnia mamy ochotę chadzać i resztę dobrać pod tą właśnie bazę.
Foto: Avanti24.pl
Czasem mamy ochote na wiecej elegancji, a czasem na wiecej sportu. Wtedy balansujemy dodatkami dobierając je w taki sposób, aby w efekcie padło stwierdzenie „to jest TO”
Foto: Avanti24.pl
Dodam, iż ten stylowy eklektyzm jest teraz nie tylko bardzo oryginalny, ale również modny. Zalet jest wiele, ale dla mnie najważniejsza, to wygoda. Jak to cudownie, że w sytuacjach wymagających zachowania bardziej formalnego stylu, nie musimy czuć się sztywno i nieswojo. Wpasowujemy się w ramy konwenansów, jednocześnie nie wyglądając jak tarzan na audiencji.
To naprawdę działa. Nawet do pracy przemycam tenisówki, które tak elegancko współgrają z całością, że nikt nie zauważa 😉
A zatem do dzieła! Czujmy się wyjątkowo i wygodnie. Bądźmy sobą 🙂
Foto: Avanti24.pl