Wakacje — czas wielkiego lenistwa, odpoczynku, rozrywek i spotkań z przyjaciółmi. Czas piękny, aczkolwiek bolesny dla wszelkich diet oraz ćwiczeń. Napisałam dla Was kilka artykułów o tym, jak trzymać w ryzach ciało (np. Wakacje w mieście) na wakacjach, a sama co zrobiłam? Zawaliłam na całej linii. Teoretycznie próbowałam jeść zdrowo i ćwiczyć, a potem przychodził weekend, znajomi zapraszali na grilla, innym razem wypadł wyjazd do Pragi lub w góry, a na takich wycieczkach aż żal nie skosztować regionalnych przysmaków. No i jak wrócić do formy?
No cóż, nie ma się co załamywać, trzeba wrócić do gry i naprawić całą redukcję. Ustaliłam swój nowy plan działania i zamierzam się go w stu procentach trzymać, by jak najszybciej wrócić do formy i zgubić te wakacyjne kilogramy.
Wychodzę z założenia, że lepiej jest robić formę na lata, aniżeli formę na lato. Jesień to także idealna pora na to, by w końcu o siebie zadbać i zmienić swój wygląd. Zamierzam to zrobić, stosując mój dość prosty plan. Zawiera on 10 (+1 dodatkowy) sposobów na to, by oczyścić organizm, przyspieszyć przemianę materii, poprawić wygląd ciała i poczuć się świetnie.
Nie stosować żadnych diet oczyszczających/kuracji/głodówek itp.
Kuszą chyba każdego z nas. Magiczne soki, które pite codziennie usuwają wszystkie toksyny z organizmu, diety głodówkowe — dające efekty w ciągu kilku dni i inne, cudowne kuracje, drogie preparaty i reklamowane suplementy. Nie są one jednak nikomu potrzebne i tego jestem całkowicie pewna. Oczywiście przydałoby mi się takie oczyszczenie, bo przez wakacje najadłam się tłustych hamburgerów, przetworzonych dań z Biedronki i słodyczy przepełnionych cukrem, dlatego teraz moje ciało jest małym śmietnikiem, ale mój organizm spokojnie sobie z tym wszystkim poradzi, bo na to potrzebuje po prostu czasu. Nasze organizmy są naprawdę bardzo inteligentne i zdolne, dlatego jeśli dostarczamy im odpowiednich składników odżywczych, potrafią same pozbywać się zalegających w nich toksyn. Wystarczy wspomóc to oczyszczanie naturalnymi produktami i napojami, a nie suplementami. Pod żadnym pozorem nie korzystajcie też z herbatek przeczyszczających i innych tego typu środków o działaniu przeczyszczającym. Sama doświadczyłam tego, że jelita łatwo się do nich przyzwyczajają, a później nie chcą samodzielnie pracować. Bardzo ciężko jest później przywrócić układ trawienny do normalnego stanu, dlatego lepiej nie musieć tego robić. A w tym celu wystarczy nie sięgać po środki przeczyszczające.
Pić dużo (bardzo dużo) wody
Niby jestem przyzwyczajona do picia wody, ale na wakacjach w moim jadłospisie gościły też inne napoje. W końcu pizza najlepiej smakuje z zimną colą, a na grillu, w gronie znajomych ciężko nie sięgnąć po schłodzone piwko bądź lodowatego drinka. Teraz jednak mamy już wrzesień, dlatego te napoje całkowicie odstawiam i staram się o nich zapomnieć. Zamiast tego sięgam po wodę, robiąc to już od momentu pobudki. Na czczo zamierzam wypijać ogromny kufel przegotowanej wody z cytryną (ponoć to mit, że mikstura ta działa oczyszczająco, ale zawsze warto spróbować), a później planuję mieć butelkę z wodą zawsze przy sobie. Chcę też dorzucać do niej różne dodatki (miętę, cytrynę, nektarynki), żeby urozmaicać sobie jej smak i przy okazji dać swojemu organizmowi kilka innych składników. Polecam wam też skosztować wody z pokrojonym, zielonym ogórkiem — świetnie orzeźwia, dlatego sprawdza się podczas upalnych dni (które wciąż się zdarzają). A ile będę ogólnie pić tej wody? Średnio przynajmniej 3 litry dziennie, bo na samym treningu zamierzam wypijać 1-1,5 litra płynów. Woda jest dla naszych organizmów zdecydowanie najważniejsza, bo bez niej żaden proces nie mógłby zajść w ciele, wówczas od razu mielibyśmy problemy ze zdrowiem i praktycznie ze wszystkim. Ten zwykły płyn ma więc niezwykłe działanie, bo poprawia zdrowie, polepsza samopoczucie, dba o wygląd zewnętrzny, wspomaga odchudzanie i syci na długo.
Sięgać po herbatki i przygotowywać napary z ziół
Od razu zaznaczam, że nie będą one zastępować mi wody. Oprócz niej zamierzam po prostu wypić przynajmniej dwie takie herbatki w ciągu dnia (najlepiej smakują przy wieczornym odpoczynku). Jedną z nich na pewno będzie herbatka zielona — świetnie wpływa na trawienie, ogranicza wchłanianie się tłuszczów, uzupełnia niedobory witamin oraz wspomaga usuwanie toksyn z organizmu. Tym razem zamierzam jednak pić ją inaczej, bo będę parzyć ją bezpośrednio z listków. Zachowują one bowiem więcej drogocennych właściwości aniżeli sklepowe herbatki w saszetkach, a cenowo wychodzą nawet taniej. Drugą, ważną dla mnie herbatą będzie ta czerwona, która stymuluje pracę jelit (przyspiesza przemianę materii) i tym samym pomaga spalać zbędny tłuszcz. Ona także pomaga pozbywać się toksyn, bo ma działanie moczopędne, dlatego też pijąc ją, należy od razu uzupełniać płyny dodatkową porcją wody. A po co jeszcze warto sięgać? Po morwę białą, pokrzywę, prozdrowotny czystek lub gotowe mieszanki różnych ziół. Sami testujcie różne napary, sprawdzając na sobie ich rzeczywiste działanie. Kawa także będzie wskazana, jednak lepiej nie przesadzać z jej ilością. Dwie filiżanki dziennie w zupełności wystarczą, by dodać sobie energii i pokonać zmęczenie.
Jeść więcej warzyw i trochę mniej owoców
Latem pysznych owoców miałam pod dostatkiem, jednak nie są one aż tak wspaniałymi produktami na diecie. Jedząc je, praktycznie w ogóle nie zaspokajam głodu, a po nich jestem wręcz jeszcze bardziej głodna (a to za sprawą ich wysokiego indeksu glikemicznego). Owoce spożywałam głównie dlatego, że myślałam, iż mają one wiele witamin, a tak naprawdę warzywa mają ich o wiele więcej. Teraz spróbuję jeść więcej warzyw, dodając je do praktycznie każdego posiłku. Rano zjadam jajecznicę, także obok niej pojawią się pomidorki obsypane szczypiorkiem. Na kanapkach zawsze ułożę ogórka oraz rzodkiewki, a obok nich — pokrojone ogórki kiszone. Postaram się też częściej robić sałatki oraz soki warzywno-owocowe, których bazą będą świeże liście szpinaku oraz seler naciowy. Jeśli chodzi o owoce, w swoim jadłospisie zostawię jabłka, bo zauważyłam, że one dobrze wpływają u mnie na układ trawienny. Nie zrezygnuję też z cytryny, bo ją uwielbiam dodawać do wody oraz herbat, a na pewno nie zaszkodzi mi ona w okresie jesienno-zimowym, kiedy to zaczynamy chorować. Witamina C to najlepsza bariera ochronna dla organizmu.
Korzystać z przypraw i świeżych ziół
Różnorodnych przypraw mamy pod dostatkiem, a i tak zbyt często z nich nie korzystamy. Sięgamy najczęściej po gotowe mieszanki, które zawierają przede wszystkim sól i cukier. Ze swojej szafki kuchennej wyrzucam więc sztuczne kostki rosołowe, miksy do mięsa i popularną vegetę, bo jeśli przyjrzycie się składom tych przypraw, sami stwierdzicie, że nic dobrego nie wnoszą one do ciała. Lepiej samodzielnie udoskonalać swoje dania, dodając do nich dużo ostrych przypraw. Ja uwielbiam chilli, dlatego ostrą paprykę dosypuję do wszelkich makaronów, sosów pomidorowych, omletów, a nawet i jajecznicy. Chilli świetnie rozgrzewa organizm, przyspiesza przemianę materii i pozwala spalać więcej kalorii. Równie dobrze zadziała ostry pieprz, który warto dosypywać do wszystkiego (ja uwielbiam go na kanapkach). Po co jeszcze będę sięgać? Po świeże zioła, czyli doniczkową bazylię, oregano, tymianek bądź pietruszkę. Wszystkie te rzeczy zapewniają nam świetne doznania smakowe, a ich właściwości dbają o nasz organizm i pomagają nam chudnąć. Szczerze przyznaję jednak, że o przyprawach wciąż jeszcze nie wiem zbyt wiele, dlatego w najbliższym czasie zamierzam dokształcić się w tej dziedzinie. Wam polecam zrobić to samo!
Ćwiczyć na siłowni 4x w tygodniu
Kiedyś zamierzałam ćwiczyć na siłowni codziennie, jednak wiem, że z takich planów zwykle nic dobrego nie wychodzi. Rozpisałam więc mój plan treningowy na cztery dni (możecie go sprawdzić, czytając mój drugi artykuł dotyczący redukcji) i będzie to dla mnie absolutne minimum, które muszę wypełnić.
Cały czas trzymam się tego samego planu i tych samych ćwiczeń, bo zmieniłam tutaj trochę swój pogląd i uznałam, że ważniejsza jest dla mnie objętość treningowa aniżeli różnorodność treningów. Wolę trzymać się tych samych ćwiczeń, by widzieć swoje postępy i kontrolować progres, cały czas starając się dokładać trochę ciężarów. Gdybym co parę tygodni zmieniała ćwiczenia, ciężej byłoby mi zobaczyć te postępy, a to tylko zdemotywowałoby mnie do dalszej pracy. Oczywiście wy nie musicie wcale ćwiczyć na siłowni, bo równie dobrze możecie biegać, jeździć na rowerze lub uprawiać crossfit. Zacznijcie po prostu się ruszać, skoro to ruch najlepiej oczyszcza organizm, działa zbawiennie na figurę, sprawność, kondycję, formę, samopoczucie, czyli jest dobry na WSZYSTKO!
Więcej spacerować/zacząć biegać
Postanowiłam też, że nie będę się ograniczać jedynie do treningów siłowych. Dlaczego? Ponieważ prowadzę dość siedzący tryb życia, ze względu na moją pracę. Pracuję w domu, więc od rana przesiaduję przed komputerem średnio 8 godzin (czasem dłużej), potem sprzątam, gotuję i jedynie wychodzę do sklepu, parku bądź na siłownię (a wszędzie dochodzę w maksymalnie 10 minut). Wiem, że takiego codziennego, zwykłego ruchu mam za mało, dlatego postanowiłam, że w dni nietreningowe zacznę spacerować. Takie marsze zamierzam uprawiać przez przynajmniej godzinę, a później chcę zamienić je na biegi. Jak dotąd nienawidziłam biegania, ale myślę, że ta niechęć wynikała z mojej kiepskiej kondycji i jeszcze gorszej wydolności. Jeszcze dwa miesiące temu dzień w dzień wypalałam kilkanaście papierosów, ale udało mi się wygrać z tym nałogiem, dlatego w końcu mogę spróbować przekonać się do biegania. Jeśli takie bieganie na dworze nie będzie mi odpowiadać, zacznę trenować na siłowni — na bieżni. Najważniejsze jest to, abym w jakimś stopniu zmieniła ten swój siedzący tryb życia na bardziej aktywny.
Zadbać o wygląd skóry – masaże i nawilżanie ciała
Latem codziennie wystawiamy swoją skórę na działanie promieni słonecznych. One dosyć mocno przesuszają ciało, wywołują podrażnienia i czasem prowadzą do łuszczenia się naskórka. Od dzieciństwa mam problemy z takimi przesuszeniami, więc po lecie jeszcze bardziej na nie narzekam. Jak sobie z nimi radzę? Korzystam nie tylko z drogeryjnych balsamów, bo przede wszystkim z oleju kokosowego, który jest (moim zdaniem) najlepszym produktem dla skóry suchej. Przed położeniem się do łóżka nakładam jego niewielką ilość na najbardziej podrażnione partie ciała, a pozostałe smaruję zwykłym balsamem. Średnio dwa razy w tygodniu robię sobie peeling ze zwykłego cukru, ulubionego żelu pod prysznic i właśnie oleju kokosowego, bo ten domowy preparat doskonale ściera stary i obumarły naskórek. Zamierzam też codziennie masować ciało z pomocą specjalnej szczotki z szorstkim włosiem (swoją kupiłam w Rossmannie), robiąc to okrężnymi ruchami z samego rana. Ponoć jest to najlepsza metoda na pozbycie się blizn, krost i wrastających włosków — niedoskonałości, które powstają na ciele, gdy golimy się zbyt często. A latem oczywiście goliłam się zbyt często, dlatego teraz z tymi defektami muszę zawalczyć. Taki masaż z samego rana ukrwi też ciało, które od początku będzie mogło zacząć pracować.
Zainteresować się rolowaniem
Jeśli jesteście na bieżąco ze wszystkimi nowinkami ze świata sportowego, na pewno słyszeliście już o rolowaniu. To najlepsza metoda na rozluźnienie i rozciągnięcie napiętych mięśni oraz na poprawienie własnej mobilności, z którą sama mam ogromny problem. Jesienią zamierzam w końcu nad tym wszystkim popracować, czyli planuję kupić swój pierwszy roller oraz małą piłeczkę (do masowania mięśni pośladkowych). Słyszałam też, że z pomocą rolowania można „wyprostować” nogi, czyli pozbyć się kolan szpotawych i kolan koślawych. Są na to wszystko specjalne ćwiczenia, dlatego zamierzam je wykonywać, przetestować i opowiedzieć wam o swoich odczuciach i rezultatach. Kolana koślawe mam od dzieciństwa i nawet specjalna rehabilitacja na niewiele mi się zdała, więc liczę na cud, czyli na to, że rolowanie rzeczywiście okaże się skuteczne. Mam też nadzieję, że dzięki niemu w końcu zrobię prawdziwy przysiad do samej ziemi, wykonując go poprawnie technicznie. Za złą technikę często odpowiedzialna jest bowiem nasza kiepska mobilność.
Odpoczywać i nie zapominać o śnie
W natłoku obowiązków dość często zapominam o odpoczynku, sądząc, że nie jest mi on potrzebny. Wstaję rano, szybko zjadam śniadanie, siadam do pracy, później ćwiczę, załatwiam inne sprawy, aż w końcu padnięta kładę się do łóżka. Bardzo rzadko śpię te osiem godzin, a to błąd, bo sen jest dla nas czymś chyba najważniejszym, skoro to on pozwala nam się zregenerować, rozluźnić, nabrać energii i przygotować do kolejnego dnia. W wielu miejscach czytałam też o tym, że ludzie, którzy śpią niewiele, mają większą skłonność do tycia i odkłada się u nich większa ilość tkanki tłuszczowej. Choćby z tego względu warto spędzać w łóżku chociażby te 7 godzin dziennie i zamierzam spróbować to zrobić. Czasem pozwolę też sobie odetchnąć, bo chociaż nie lubię leniuchować, to wiem, że lenistwo też jest dla nas dobre, o ile nie jest codziennością.
Trzymać się planu, nie poddawać się i nie dać się żadnym pokusom!
To zasada, która ściśle łączy się z każdym poprzednim punktem. Nie stosując się do niej, nic nie osiągniemy, więc najlepiej od razu wcielmy ją w życie. Pomyślmy o tym, co zyskamy, gdy naprawdę zadbamy o swoją formę już w tej chwili. Ja to robię nie tylko dla swojego wyglądu, bo przede wszystkim dla lepszego samopoczucia, pozytywnej energii i nieustannej siły do życia. Ćwicząc oraz odżywiając się racjonalnie, chce mi się znacznie więcej i lepszy staje się każdy element mojej codzienności. Nawet praca jest wtedy bardziej zorganizowana i chętniej się nią zajmuję, bo nie dokucza mi np. spadek energii w ciągu dnia. Sport jest też dla mnie pasją, która pozwala mi się wyładować i odprężyć, dlatego bez niego nie mogłabym już funkcjonować. A to fajnie, gdy coś, co robimy, daje nam dobre efekty, czyli np. dobry wygląd. Jeśli więc mamy taki cel, zawsze o nim pamiętajmy i zastanówmy się trzy razy, zanim zjemy to ciastko, na które mamy ochotę. W końcu dla tak krótkiej chwili przyjemności nie warto rezygnować ze swoich marzeń.