W ostatnim tekście opisywałam, jak w ogóle zaczęła się moja przygoda ze sportami typowo kulturystycznymi. Nie było łatwo przekonać się do sztangi, jednak gdy wzięłam ją w dłonie, wiedziałam, że tak szybko nie odpuszczę, nie tym razem. Nie uważam się za jakąś ekspertkę w tej dziedzinie, jednak sama po sobie widzę, jakie efekty gwarantuje solidny i co najważniejsze, regularnie wykonywany trening siłowy.
Dzisiaj nie zamierzam mówić o zgubionych kilogramach, walce z cellulitem, czy widocznych mięśniach, bo nie tylko wygląd powinien być dla nas ważny. A trening siłowy całkowicie odmienia nas wewnętrznie, pozwalając nam pokonywać własne słabości, ograniczenia, a nawet lęki. Dziś mogę spokojnie wyróżnić 7 korzyści, które zyskałam, odkąd polubiłam się z ciężarami.
Zwiększona energia i lepsze samopoczucie
Wcześniej, gdy wykonywałam treningi typowo „babskie”, bez użycia żadnych hantli, korzystając jedynie ze swojej maty, bezustannie narzekałam na brak energii. Teoretycznie miałam zaplanowany każdy dzień i wiedziałam, jak mam ćwiczyć, ale i tak nie chciało mi się wstać z łóżka, ani tym bardziej wymachiwać nogami. Różnorodne programy znanych instruktorek wyglądają praktycznie tak samo, więc nie dziwi mnie to, że kobiety szybko z nich rezygnują i powracają do starych nawyków. Treningi te są po prostu NUDNE i tak monotonne, że robiło mi się słabo na samą myśl o kolejnym dniu ćwiczeń.
Odkąd ćwiczę siłowo, nie mam praktycznie żadnych problemów z wyjściem z domu i wyruszeniem na trening. Sprawia mi on ogromną frajdę już sam w sobie – gdy dokładam większe obciążenie, przepełnia mnie radość i satysfakcja, a nuda w ogóle mnie nie dopada, bo ciągle kombinuję z ćwiczeniami, odkrywam nowe lub sama je wymyślam. Oczywiście mam takie dni, podczas których kompletnie nic mi się nie chce, ale to właśnie wtedy najczęściej wychodzę na siłownię. Daję z siebie jeszcze więcej, a wychodzę z niej całkowicie odmieniona – uśmiechnięta i naładowana nową, pozytywną energią, którą wykorzystuję, sprzątając, gotując, ucząc się lub pracując. Trening siłowy stał się moją pasją, a uważam, że to właśnie zainteresowania pozytywnie odmieniają nasze życie. To one sprawiają, że chce nam się działać, nawet jeśli czujemy zmęczenie i osłabienie i to one dają kopa oraz motywacji do pracy nad samym sobą.
Umiejętność organizacji czasu
Zdecydowanie nadeszły czasy szybkiego trybu życia, dlatego wszyscy próbujemy wykorzystywać w pełni każdą minutę w ciągu całego dnia. Sama mam na swojej głowie mnóstwo obowiązków – pracuję, rozwijam się w swoim kierunku zawodowym, uczę się, dbam o swój związek, gotuję, sprzątam i jeszcze znajduję czas na rozrywki, oraz odpoczynek. Wcześniej było to dla mnie nie do pomyślenia, że ja mogłabym zajmować się każdym elementem mojego życia. Tak naprawdę traciłam mnóstwo czasu na myśleniu o obowiązkach, planowaniu w głowie poszczególnych prac i zamartwianiu się, że znowu nie wyrobię się ze wszystkim. Do tych zajęć doszła teraz siłownia, na którą muszę dojść, przebrać się, wykonać trening, a później wziąć jeszcze szybki prysznic. Okazało się jednak, że odkąd ćwiczę w oddzielnej placówce (a nie jak dotąd w swoim domu), potrafię lepiej zorganizować się w czasie. Nigdy nie odpuszczam sobie treningu, więc wszystko planuję tak, by móc wieczorem pójść poćwiczyć. Jeśli wieczorem czeka mnie jakieś wyjście, wstaję godzinę wcześniej i robię krótki, aczkolwiek intensywniejszy program treningowy. Nie od dziś wiadomo przecież, że im więcej mamy obowiązków, tym stajemy się bardziej zorganizowani. Oczywiście wiem, że niektóre kobiety mają znacznie ciężej, bo muszą zajmować się dziećmi i całą rodziną, przez co właśnie rezygnują z ćwiczeń. A jednak takie wyjście na siłownię można potraktować jako chwilę odpoczynku, chwilę na spędzenie czasu z samym sobą, podczas której zadba się o swój wygląd, samopoczucie i zdrowie.
Przełamanie barier i lęków
Na pewno spotkaliście się już z czymś takim jak „strefa komfortu”. Niektórzy uważają ją za zwykły wymysł, jednak sądzę, że sama w pewnym stopniu tkwiłam w takiej strefie. Nakładałam na siebie różne ograniczenia i nie chciałam wyjść ze swojego bezpiecznego gniazdka. Ćwiczyłam w domu, mogłam wtedy niepoprawnie wykonywać każdy ruch, jednak póki nikt mnie nie widział, wcale się tym nie przejmowałam. Do sztangi raczej mnie nie ciągnęło, bo przecież w naszym społeczeństwie nie ma miejsca dla napakowanych kobiet, więc wolałam się nie wyróżniać. Gdy jednak postawiłam pierwszy krok na siłowni, już wtedy pokonałam swój pierwszy lęk – lęk przed nieznanym. Bałam się, oczywiście, że się bałam, bo z natury jestem dość lękliwym stworzeniem. Nie wiedziałam, jak będą odbierać mnie inni, w jaki sposób powinnam zachowywać się na siłowni, które ćwiczenia mam wykonywać i jakie efekty mi one zapewnią. Jednak spróbowałam i krok po kroku ciągle się uczyłam. Powoli przesuwałam się coraz dalej – z bieżni przerzuciłam się na maszyny, później na bramę, a teraz na wolne ciężary. Wpłynęło to pozytywnie na całe moje życie, bo już nie patrzę na bariery jako na zakaz, tylko myślę o tym, jak je pokonać. Próbuję działać w sposób odważny, podejmując ryzykowne kroki, jakim było m.in. porzucenie etatu w mojej pierwszej pracy. Teraz zaczynam układać swoje życie tak, jak ja chcę, żeby ono wyglądało, nie patrząc na to, co myślą o tym inni, nieznani mi nawet ludzie.
Większa pewność siebie
Wbrew pozorom to nie wygląd, najmodniejsze ubrania i najnowsza fryzura czynią nas pięknymi ludźmi, ale nasze poczucie własnej wartości. Jeśli sami czujemy się nieatrakcyjnie, inni także zaczynają nas tak odbierać, przestają nas komplementować i tworzy się błędne koło. Sama także w nim tkwiłam, bo po przytyciu uważałam, że wyglądam jak wieloryb i nawet nie mam prawa nikomu się podobać. Zauważcie jednak, że są takie osoby, które nawet nie prezentują się idealnie, mają sporo wad, a mimo tego uchodzą za niezwykle atrakcyjne, bo bije od nich pewność siebie i wysoka samoocena. Myślałam, że nigdy jej nie osiągnę, no, chyba że uda mi się pozbyć wszystkich, nadprogramowych kilogramów. Jednakże, już teraz, gdy zostało mi jeszcze trochę do zrzucenia, czuję się atrakcyjnie. Wiem po prostu, że nie zaniedbuję swojego ciała, tylko staram się o nie zadbać i robię to każdego dnia. Mimo tych kilku kilogramów trening siłowy pozwolił mi pozbyć się częściowo cellulitu i zdecydowanie ujędrnił moją sylwetkę. Może jest ona jeszcze zbyt duża, jednak ciało wygląda na zbite i mocne, nie wisi już nieestetycznie i nie wylewa się spod obcisłych ubrań. Nie stoję już w miejscu, nie załamuję się swoim nieidealnym wyglądem i nie sięgam w gorszych chwilach po słodycze, bo wiem, że to w niczym mi nie pomoże. A skoro dbam o swoją figurę, już teraz mogę czuć się atrakcyjnie. Pewność siebie zdecydowanie pomaga w życiu, bo dzięki niej ludzie zaczynają nas lepiej postrzegać i wtedy sami z przyjemnością funkcjonujemy w społeczeństwie.
Pozytywne nastawienie do ludzi i świata
Nieraz zdarza się tak, że przez myślenie o swoim wyglądzie sami wpędzamy się w ogromne załamanie, stany depresyjne, starając się wyizolować od społeczeństwa. Nie jesteśmy szczupli, więc uznajemy, że wszyscy ludzie rozmawiają o naszej tuszy. Gdy tylko spotykamy kogoś szepczącego swojemu znajomemu coś na ulicy, uznajemy, że rozmawia on właśnie o naszym tłuszczu, fałdkach lub pulchnej twarzy. Czujemy wtedy niechęć do innych ludzi i często nieświadomie sami zaczynamy ich krytykować, negować i nieprzyjemnie się do nich odnosić. Też miałam z tym problem, dlatego unikałam spotkań, a gdy już do nich dochodziło, to i tak niewiele się odzywałam. Myślałam, że ludzie uznają mnie za osobę nieśmiałą, a oni moją postawę odbierali jako atak i ogólne negatywne nastawienie do życia. Teraz na siłowni codziennie spotykam mnóstwo osób – młode, szczupłe nastolatki, umięśnionych kolesi, starsze panie i facetów z brzuszkiem. I co? I każdy stara się do siebie uśmiechać, wzajemnie się wspierać i motywować. Oczywiście nie tworzymy kółka wzajemnej adoracji, jednak czasem nawet zwykłe „cześć, co słychać?” potrafi podnieść człowieka na duchu. Siłownia to naprawdę ciepłe miejsce pełne pozytywnych osób, które mają takie samo nastawienie do życia, jak my sami. Sama czuję się w klubie sportowym jak u siebie w domu i z przyjemnością witam się z innymi ćwiczącymi, posyłam im uśmiech lub pomagam bądź proszę kogoś o pomoc. Inaczej patrzę też na cały świat, widząc praktycznie wszystko w jasnych barwach. W końcu jesteśmy istotami społecznymi, dlatego musimy żyć w społeczeństwie, ufając innym ludziom i wierząc, że oni chcą dla nas dobrze. Karma rzeczywiście zawsze wraca i przekonałam się o tym niejednokrotnie.
Siła wewnętrzna
To chyba oczywiste, w jaki sposób zmieniło się moje ciało, odkąd zaczęłam trenować siłowo. Zbudowałam pewną masę mięśniową, dzięki której stałam się silniejsza, co teraz przekłada się na jakość moich ćwiczeń. Mogę podnosić większe ciężary i cały czas widzę progres, a to najbardziej wpłynęło jednak nie na moją sylwetkę, ale właśnie na psychikę. Silne ciało to silny umysł i uwierzcie, że tak jest naprawdę. Teraz nie przejmuję się już tak bardzo swoimi często błahymi problemami, tylko próbuję je rozwiązywać. Czuję, że jestem właśnie silna i poradzę sobie z każdą przeciwnością losu. Życie każdego człowieka nie jest usłane różami, więc musimy być twardzi, by pokonywać pewne przeszkody na drodze do swojego celu. Nawet siłownia może nas tego nauczyć, bo przecież nie zawsze będziemy mieć energię, ochotę lub siłę do ćwiczeń. Wtedy właśnie jest ten moment, kiedy możemy się wzmocnić i pokonać swoją barierę, trenując jeszcze intensywniej w chwili załamania. Przekłada się to w dużej mierze na nasze życie zawodowe, które często nie jest tak piękne, jak byśmy tego chcieli. Jednak tylko praca i pokonywanie własnych słabości wzmacniają nas od wewnątrz. Oczywiście dalej każdemu z nas mogą zdarzać się pewne załamania, jednak ważne jest to, by się nie poddawać i przechodzić obok nich obojętnie, nie myśląc o nich później już w ogóle.
Determinacja ważniejsza niż motywacja
To hasło przeczytałam na jakiejś stronie internetowej i szybko stało się ono moim mottem, którym zaczęłam kierować się w życiu. Wcześniej determinację zastępowała motywacja, jednak na dłuższą metę nie przynosi ona zbyt dobrych efektów. Jest krótkotrwała, a kiedy mija, a mija prędzej czy później, zniechęca nas do działania, dając odwrotny skutek. Motywowałam się, oglądając zdjęcia szczupłych dziewczyn, wysportowanych modelek i przeglądając wpisy umieszczane na forach oraz czytając motywacyjne książki. Oczywiście początkowo miałam ogromny zapał, jednak on mijał sam z siebie, bo przecież nie da się w nieskończoność czytać identycznych tekstów, a co dopiero wierzyć w ich działanie. Zaufałam więc determinacji i postanowiłam, że choćby nie wiem, co się działo, to i tak osiągnę swój cel – umięśnioną sylwetkę. Gdy nie mam ochoty wyjść na siłownię, w ogóle o tym nie myślę, tylko idę ćwiczyć. Jeśli chcę zjeść coś zakazanego, nie idę prosto do sklepu, tylko walczę ze swoją słabością. Nawet nie mając siły, energii, ani ochoty, wykonuję cały swój plan, który sobie wcześniej założyłam, bo tylko to doprowadza nas do rzeczywistych efektów. W życiu nie ma miejsca na wymówki, więc albo czegoś chcemy, albo będziemy dalej się oszukiwać, przez co nie osiągniemy żadnego celu. Determinacja to podstawa w treningu siłowym.