Paolo Maldini, Ryan Giggs, Javier Zanetti, Alessandro Costacurta, Roger Mila czy Peter Shilton – to nieliczne przykłady piłkarzy, którzy po skończeniu czterdziestego roku życia wciąż grali w piłkę na najwyższym poziomie i stanowili o sile swoich drużyn. 26 września 2015 roku do grona tak wybitnych osobistości dołączył Hiszpan Juan Carlos Valerón, który wchodząc z ławki w 68. minucie meczu pomiędzy UD Las Palmas a FC Barceloną stał się jednym z najstarszych piłkarzy w historii Primera División. W dniu meczu miał dokładnie 40 lat, 3 miesiące i 9 dni. Valerón nie pomógł swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa na Camp Nou, jednak jego powrót na boiska hiszpańskiej ekstraklasy odbił się szerokim echem w świecie piłkarskim.
Początki kariery
Juan Carlos Valerón urodział się 17 czerwca 1975 roku w Arguineguin, mieście położonym na wyspach kanaryjskich. Nie wielu kibiców piłki nożnej dziś pamięta, że Valerón seniorską przygodę z piłką rozpoczynał w swoim obecnym klubie w 1994 roku, grając wówczas w drugiej drużynie, występującej w Tercera Division (czwarty poziom ligowy w Hiszpanii). Już dwa lata później piłkarz wywalczył swój pierwszy awans z Las Palmas do Segunda División. W Las Palmas piłkarz grał jeszcze przez sezon.
W 1997 roku po mało znanego wówczas Valeróna sięgnął klub z Primera División, a mianowicie RCD Mallorca. W klubie tym Hiszpan zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej w swoim kraju. Po niezłym sezonie w klubie z Majorki trafił do Atletico Madryt. Przygoda z klubem ze stolicy skończyła się jednak przykrym akcentem. W 2000 roku Los Colchoneros pierwszy raz od wielu lat spadli z ligi. Pomimo tego Valerón nie zawiódł, zagrał dobry sezon, co skutkowało tym, że otrzymał oferty od najsilniejszych klubów hiszpańskich, z Realem Madryt na czele. El Flaco, bo taki przydomek nosi Valerón wybrał jednak ofertę Deportivo La Coruna, ówczesnego mistrza Hiszpanii.
„Hiszpański Zidane , tylko lepszy” – najlepsze lata kariery
Valerón trafiając do klubu z Galicji nie mógł być pewny miejsca w podstawowym składzie na Estadio Municipal de Riazor. Musiał o nie walczyć z niezwykle utalentowanym Brazylijczykiem Djalminhą. Jak czas pokazał El Flaco walkę tę wygrał, a Brazylijczyk pożegnał się z klubem, po tym jak podczas kłótni z trenerem Javierem Iruretą uderzył go w twarz. Nikt się jeszcze wtedy nie spodziewał, że Hiszpan spędzie w Galicji kolejnych trzynaście lat. Początek XXI wieku to najlepszy okres w karierze Valeróna. Wygrana w Copa del Rey, występy w reprezentacji Hiszpanii na Mistrzostwach Europy i Świata (w sumie rozegrał 46 meczy w barwach La Furia Roja), ćwierćfinał oraz półfinał Ligii Mistrzów, a także świetne występy w lidze. W pamięci pozostaje przede wszystkim ćwierćfinałowy pojedynek Deportivo La Corunii z AC Milanem w Lidze Mistrzów. W pierwszym meczu na San Siro 4:1 zwyciężyli Włosi i wydawało się, że sprawa awansu jest już na dobre rozstrzygnięta. W meczu rewanżowym chyba najwięksi optymiści nie wierzyli w awans. Zawodnicy dokonali jednak cudu i wygrali 4:0, a jedną z bramek zdobył nie kto inny jak Valerón. Piłkarz był na ustach wszystkich. Porównywano go nawet do samego Zinedine’a Zidane’a, legendy francuskiej piłki. – Hiszpański Zidane, tylko lepszy – takich słów użył pewien komentator, opisując popisy Valeróna podczas jednego z ligowych meczów.
Plaga kontuzji – początek końca?
Styczeń 2006 roku, Valerón podczas jednego z ligowych meczu doznaje groźnej kontuzji kolana. Po dojściu do zdrowia, w lipcu tego samego roku kontuzja się odnowiła. Pech nadal nie opuszczał Hiszpana, gdyż po kolejnym powrocie na boisko zerwał więzadła krzyżowe. Piłkarz musiał przejść kilka poważnych operacji, w efekcie czego rozegrał jedynie 7 spotkań w sezonie 2006/2007 i 2007/2008. Wiele osób skazywało już Valeróna na straty, twierdząc że w wieku 33 lat nie powróci już nigdy do swojej dawnej formy. Pomimo tego Deportivo wspierało go przez cały ten trudny okres, wypłacało mu pensję, a także pomagało jego rodzinie. El Flaco zdołał się jednak podnieść i wrócił do całkiem niezłej dyspozycji. Nie uchroniło to jednak Deportivo w 2011 roku przed pierwszym od wielu lat, spadkiem do Segunda División. Piłkarz chciał zakończyć karierę, jednak mając w pamięci wielką pomoc jaką obdarzył go klub z Galicji pozostał na Estadio Municipal de Riazor. Dość wydatnie przyczynił się do powrotu klubu do Primera División. Niestety w 2013 roku biało – niebiescy ponownie musieli się pożegnać z elitą.
Powrót do korzeni
Po kolejnym spadku Deportivo wydawało się, że Valerón na dobre zawiesi piłkarskie buty na kołku. Nic bardziej mylnego, piłkarz przyjął ofertę, grającego wówczas w drugiej lidze Las Palmas, czyli swojego pierwszego profesjonalnego klubu. W sezonie 2013/2014 nie udało się wywalczyć jednak jeszcze awansu., gdyż klub z wysp kanaryjskich uległ w barażach zespołowi z Cordoby. Rok później Las Palmas po niebywale trudnym sezonie powrócił po trzynastu latach do elity, pokonując w barażach Real Saragossę 2:0. Valerón pomimo swoich 40 lat rozegrał 24 spotkania i dołożył cegiełkę do długo wyczekiwanego awansu. 16 lipca 2015 roku świat obiegła zaskakująca informacja. Kataloński dziennik „Mundo Deportivo” poinformował, że Juan Carlos Valerón przedłużył kontrakt z klubem z wysp kanaryjskich. Wszyscy spodziewali się zakończenia kariery przez piłkarza, który na dobrą sprawę, żegnał się już z piłką nożną trzy razy. – On zagra w przyszłym sezonie w pierwszej lidze po to, by pożegnać się ze wszystkimi stadionami w Hiszpanii – powiedział prezes klubu z Las Palmas Miguel Angel Ramirez.
Juan Carlos Valerón – dla wielu żywa legenda hiszpańskiego futbolu i Deportivo La Corunii, piłkarz, który pomimo wielu przeciwności losu nie poddał się i gra w piłkę do dziś, pomimo ponad czterdziestu lat na karku. Przez całą swoją karierę nie zdobył wielu bramek, cechowała go jednak niezwykła umiejętność ostatniego podania. Tacy piłkarze jak Roy Makkay czy Diego Tristan zostawali królami strzelców ligi hiszpańskiej mając za plecami właśnie Valeróna. Ostatni mecz Valeróna z Barceloną był ukoronowaniem jego wielkiej kariery, choć kto wie, może to nie jest ostatnie słowo słynnego El Flaco?