Rok 2003 – holenderski napastnik Manchesteru United Ruud Van Nisterlooy właśnie bije rekord Premier League, strzelając gole w 10 kolejnych meczach. Kilka tygodni po wyczynie holenderskiego napastnika, nieopodal Machesteru, 16 – letni Jamie Vardy zostaje odrzucony przez klub, któremu kibicował od dziecka – Sheffield Wednesday. Niektórzy pewnie zastanawiają się, co łączy te dwie historie. Okazuje się, że wiele – niedawno Vardy sprawił, że ponad 12 – letni rekord Van Nisterlooy’a przeszedł do lamusa.
Tak, dobrze słyszycie. Chłopak, który jako junior został odrzucony przez przeciętny klub angielski, dziś jest gwiazdą angielskiego futbolu, wartą nawet 30 milionów funtów. Obok kariery Vardy’ego nie można przejść obojętnie, bo chyba nie ma na świecie drugiego piłkarza, który praktycznie od zera stał się jednym z najlepszych napastników na świecie. Jest to niezwykła historia o pasji i miłości do futbolu.
Za niski, za chudy, ale do pracy pójdzie
Vardy ze szkółki Sheffield Wednesday wyleciał z powodu swojej mikrej postury. Przez swoich trenerów był uważany za zbyt niskiego i chudego, aby mógł odnaleźć się w brytyjskim futbolu. Piłkarz Leicester po tym niepowodzeniu załamał się i chwilowo zawiesił buty na kołku. Poszedł do normalnej pracy. Pracował w fabryce produkującej szyny medyczne.
Powrót do futbolu i konflikt z prawem
Niewiadomo co nakłoniło Vardy’ego do powrotu na piłkarskie boiska. Wiadomym jest jednak fakt, że na powrót do piłki nożnej namawiał go ojciec. Trafił do lokalnej, ośmioligowej drużyny Stocksbridge Park Steels, gdzie grę łączył z pracą w fabryce. Przez trzy lata grał jedynie w drugiej drużynie. Kiedy wreszcie dostał szansę gry w pierwszej drużynie, pokazał że wyróżnia się na tle starszych kolegów. To właśnie wtedy Vardy, zarabiając jakieś 30 funtów tygodniowo z gry w piłkę popadł w konflikt z prawem. Wdał się w bójkę w jednym z lokalnych pubów. Dziś sam piłkarz przekonuje, że stanął w obronie głuchego kolegi, z którego szydzono. Po tym zdarzeniu sąd skazał piłkarza na dozór policyjny – po godzinie 18 nie wolno było mu opuszczać domu. Nie przeszkodziło to jednak w grze i w strzelaniu wielu bramek, choć zdarzały się spotkania, że musiał zejść z boiska w okolicach 60. minuty, aby zdążyć do domu. Informacja o zawodniku, który spieszył się do domu, dotarła do lokalnych skautów.
Pierwszy awans sportowy
W 2010 roku, po rozegraniu 107 meczy i strzeleniu 66 bramek, 23 – letni Vardy poprosił o zgodę na odejście do FC Halifax Town. W tym wieku większość z jego rówieśników już dawno miało uznaną renomę w Premier League. Zespół z Halifax występował wówczas Northern Premier League, czyli w siódmej lidze. Jamie bardzo szybko pokazał, że i na tym poziomie będzie potrafił strzelać bramki. 24 gole dały mu tytuł króla strzelców, a drużynie awans do Conference North (6 liga).
Fleetwood Town – trampolina do wielkiego futbolu
Bohater dzisiejszego tekstu sezon 2011/2012 rozpoczął jeszcze w barwach Halifax Town. W pierwszych 4 meczach zdobył 3 bramki i jak się okazało były to jego ostatnie występy na poziomie 6 ligi. Wówczas zgłosił się po niego zespół z National League (5 liga) – Fleetwood Town. Na stole wylądowała śmieszna kwota 30 tysięcy funtów. Zarząd drużyny z Halifax przyjął ofertę. Vardy po raz kolejny mógł sprawdzić swoje umiejętności na tle zawodników z wyższej ligi i znów strzelał jak na zawołanie. Sezon zakończył z 31 bramkami na koncie, a zespół z Fletwood awansował Football League Two. Dla ekspertów oraz skautów stało się wówczas jasne, że zawodnik tak regularnie przerastający o głowę niższe ligi musi mieć papiery na poważniejsze granie.
Transfer do Championship i trudne początki
Po świetnym sezonie zawodnikiem zaczęły interesować się kluby z zaplecza Premier League. 750 tys. funtów oferowane przez Blackpool F.C. okazało się niewystarczającą ofertą. Fletwood nalegało, aby wartość transferu przekraczała milion funtów. Wymagania te spełnił Leicester City i w sierpniu 2012 Vardy zadebiutował w rozgrywkach pucharowych w drużynie „Lisów”. Niestety pierwszy sezon dla napastnika nie był łatwy. Nie dawał rady fizycznie i mentalnie. Sezon skończył tylko z czteroma bramkami, czym przyciągnął krytykę kibiców i lokalnych mediów. Załamał się i rozważał powrót do niższych lig. Niewiadomo, co by było, gdyby nie Nigel Pearson, który namówił napastnika do pozostania w klubie.
Eksplozja formy i awans do elity
Person umiejętnie przygotował i wprowadził Jamiego do składu. Ten eksplodował formą i sezon 2013/2014 należał do niego. 16 bramek, kilka asyst i przede wszystkim – nieustępliwa postawa, dały drużynie wymarzony awans do Premier League. Piłkarz stał się jedną z czołowych postaci najlepszej drużyny Championship i co istotne – zyskał szacunek kibiców, o który zabiegał od początku swojego pobytu w Leicester. W kolejnym sezonie Vardy spełnił swoje marzenia – zadebiutował w Premier League. Co tydzień mógł walczyć z światowymi gwiazdami. Walka ta nie była łatwa, jednak napastnik „Lisów” miał wejście smoka. Podczas swojego pierwszego meczu w wyjściowej jedenastce strzelił bramkę i zanotował 4 asysty. Potem było nieco gorzej, ale w końcówce sezonu Jamie pociągnął drużynę do celu, jakim było utrzymanie. Rozgrywki zakończył z 5 bramkami na koncie, co jak na debiut w Premier League można uznać za przyzwoity wynik. Warto dodać, że bohater dzisiejszego tekstu spełnił kolejne marzenie – w maju 2015 roku zadebiutował w reprezentacji Anglii.
Rekord pobity!
W kolejnym sezonie ekipę z Leicester objął Claudio Ranieri. Vardy od razu stał się pierwszym wyborem włoskiego szkoleniowca i bardzo szybko pokazał, że ten się nie mylił. 29 – letni napastnik festiwal strzelecki rozpoczął 29 sierpnia w meczu z AFC Bournmouth, pokonując z rzutu karnego Artura Boruca. Skończył go dopiero trzy miesiące później. Strzelił 13 bramek w 11 kolejnych meczach, bijąc tym samym rekord holenderskiego napastnika! Dokonał tego 28 listopada w meczu z… Manchesterem United.
Co dalej?
Po ustanowieniu rekordu Vardy nie zwalnia tempa – dziś ma na koncie już 19 bramek, dzięki czemu lideruje w klasyfikacji najlepszych strzelców Premier League. Ponadto „Lisy” przewodzą w tabeli. Historię Vardy’ego należy zaliczyć do tych z kategorii poruszających. Chłopak, który jeszcze kilka lat temu grywał na lokalnych boiskach z policyjną „obrożą” na nodze, teraz jest gwiazdą Premier League i głównym kandydatem do wyjazdu na tegoroczne Mistrzostwa Europy we Francji. Jego kariera to idealny scenariusz na film. Wybralibyście się do kin? Ja tak!