Jak zapewne wiedzą wszyscy kibice siatkówki, ale i nie tylko – obecnie reprezentacja Polski właśnie zakończyła zmagania w Lidze Światowej. Nie udało się niestety awansować do strefy medalowej i już czwarty rok z rzędu będziemy bez medalu w tych rozgrywkach.
Pomimo tego trzeba powiedzieć, że Liga Światowa jak co roku dostarczyła nam wiele niezapomnianych emocji. Z niniejszego artykułu będziecie mogli się dowiedzieć jak długa jest historia Polski w LŚ, jak sobie w niej radziliśmy i jak wpłynęła na rozwój siatkówki w naszym kraju. Serdecznie Zapraszam!
Wizja Meksykanina
W 1986 roku prezesem Międzynarodowej Federacji Piłki siatkowej został Meksykanin Ruben Acosta, który niemal od razu opracował wieloletnią koncepcję, mającą na celu zwiększenie popularności siatkówki na świecie. Wówczas rozgrywano jedynie co cztery lata Mistrzostwa Świata oraz turnieje na Igrzyskach Olimpijskich. Do tego dochodziły również zawody kontynentalne. Acosta uznał, że to za mało, aby rozpowszechnić siatkówkę na całym świecie. Właśnie z tego powodu pod koniec lat 80. nowy prezes FIVB, wraz ze swoimi pracownikami przygotował projekt zorganizowania nowych rozgrywek, mających się rozgrywać corocznie, w których uczestniczyć miały najlepsze krajowe reprezentacje z całego świata. Tak się też stało. Imprezie nadano nazwę „Liga Światowa”, a jej pierwszą edycję rozegrano w 1990 roku. Od tamtego roku projekt Acosty rozgrywany jest każdego roku i dziś stanowi sztandarowy produkt piłki siatkowej na świecie. Gra w Lidze Światowej to ogromny prestiż i możliwość rywalizowania z najlepszymi reprezentacjami na świecie. Sprawdźmy zatem jak Polacy radzili sobie w tym elitarnym gronie.
Mocny początek
Polacy od razu nie zagościli w gronie najlepszych drużyn świata. Swój pierwszy historyczny mecz w Lidze Światowej nasi reprezentanci rozegrali w 1998 roku, a przeciwnikiem Biało – czerwonych była faworyzowana Rosja. Co ciekawe podopieczni ówczesnego selekcjonera Ireneusza Mazura ograli 3:2 jedną z lepszych reprezentacji na świecie. Zwycięstwo nad „Sborną” pokazało, że w polskiej siatkówce drzemie spory potencjał, ale należy go odpowiednio wykorzystać. Co prawda później nie było już tak pięknie i przegraliśmy kilka meczów i ostatecznie zajęliśmy 10. miejsce w swoim inauguracyjnym występie w Lidze Światowej. Wynik może nie powala, ale już wtedy pokazaliśmy, że możemy rywalizować z największymi na świecie.
Siatkówka taka jak dziś
Rok później Polacy również wystąpili w Lidze Światowej. Rok 1999 był przełomowy dla światowej siatkówki. To wówczas w życie weszły zmiany dotyczące zasad rozgrywania meczów, jakie obowiązują po dzień dzisiejszy. Dzisiejsze zasady znacząco się różnią od tych, którymi posługiwano się przed 1999 rokiem. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze siedemnaście lat temu nie w każdej akcji zdobywało się punkty. Jeśli chodzi o naszą reprezentację, to w 1999 i 2000 roku cały czas zbieraliśmy doświadczenie w pojedynkach z najsilniejszymi reprezentacjami świata. W obydwu edycjach zajęliśmy 8. miejsce.
Katowicki „Spodek” odlatuje
Rok 2001 bez żadnego zawahania można uznać za przełomowy w rozwoju polskiej siatkówki, zarówno pod względem sportowym, jak i marketingowym. To właśnie wtedy Polacy po raz pierwszy mogli się zmierzyć się w rundzie finałowej z najpotężniejszymi reprezentacjami świata. Stało się to za sprawą przyznania Polsce prawa do organizacji turnieju finałowego, który odbył się w Katowicach, gdzie znajduje się obecnie swoista „mekka” polskiego volleya. Nasi reprezentanci po raz pierwszy na swoim koncie zapisali więcej zwycięstw niż porażek, a ich występ okazał się najlepszy w dotychczasowej historii, bowiem ostatecznie zajęli oni 7. lokatę. Do tego dochodzi świetna atmosfera na trybunach, która wówczas w Katowicach pokazała, że polska siatkówka zmierza w dobrym kierunku.
Doświadczeń ciąg dalszy
W latach 2002 – 2004 Polacy zdobywali kolejne doświadczenia w pojedynkach z siatkarskimi potęgami. W 2002 roku zaowocowało to wysokim 5. miejscem. W latach 2003 i 2004 było nieco gorzej. Zajęliśmy odpowiednio 9 i 7 miejsce. Te niepowodzenia sprawiły, że doszło do pewnych zmian w naszej reprezentacji.
„Mały rycerz”
W 2005 roku selekcjonerem polskiej kadry został pochodzący z Argentyny Raul Lozano. Jego debiut w Lidze Światowej należy uznać za niezwykle udany. Polacy wygrali dziewięć z dwunastu meczów i awansowali do półfinału.. Tam niestety lepsza okazała się Serbia i Czarnogóra. Finał był już na wyciągnięcie ręki – wygrywaliśmy 2:0 w setach i 22:17, lecz gdy na zagrywkę poszedł późniejszy bohater spotkania Ivan Miliković, cała nasza przewaga po prostu się rozpłynęła i nie potrafiliśmy już znaleźć recepty na rozpędzonych siatkarzy Serbii i Czarnogóry. Niezwykle bolesna porażka w półfinale odbiła się na postawie biało-czerwonych także i w finale pocieszenia – Polacy przegrali z Kubańczykami 2:3 i ostateczni zajęli najgorsze miejsce dla sportowca. Rok później Polacy nie odnieśli większego sukcesu, bowiem zakończyli zmagania na 7. lokacie.
Brazylijski kompleks
W roku 2007 ponownie mogliśmy się cieszyć z tego, że jesteśmy gospodarzami turnieju finałowego LŚ i trzeba przyznać, że po raz świetnie wypadliśmy organizacyjnie. Impreza ta potwierdziła tylko, że siatkówka w Polsce znajduje się we właściwym miejscu, a jej popularność znacząco wzrosła po udanych Mistrzostwach Świata w 2006 roku. Jeśli chodzi o stronę sportową to było jeszcze lepiej niż w 2001 roku, kiedy to po raz pierwszy organizowaliśmy turniej finałowy Ligi Światowej. W fazie grupowej graliśmy świetnie, wygraliśmy bowiem wszystkie dwanaście spotkań. W półfinale jednak musieliśmy uznać wyższość najlepszej drużyny świata – Brazylii, a w meczu o brązowy medal nie sprostaliśmy Stanom Zjednoczonym. Niestety po raz kolejny nie udało się nam zdobyć pierwszego historycznego medalu.
Rok później znowu zagraliśmy w turnieju finałowym, jednak nie udało nam się dostać do półfinału. Ostatecznie zajęliśmy solidne 5. miejsce. W 2009 roku Lozano zastąpił inny Argentyńczyk, a mianowicie Daniel Castellani. Niestety nie była to dobra zmiana. Nie udało się nam wyjść z grupy LŚ i ostatecznie zajęliśmy odległe 11. miejsce. Co ciekawe w fazie grupowej spotkaliśmy Brazylię, z którą przegraliśmy aż czterokrotnie. Rok później ponownie nie było najlepiej – rywalizację skończyliśmy na 10. miejscu, a Castellani pożegnał się z funkcją selekcjonera reprezentacji Polski. Zastąpił go Andrea Anastassi.
Ergo Arena i pierwszy medal Polaków
W 2011 roku po raz kolejny przyznano nam prawo do organizowania turnieju finałowego LŚ. Tym razem odbył się on w Ergo Arenie (Gdańsk/Sopot). Po ciężkich bojach w fazach grupowych (w roku tym dwie rundy były rozgrywane w fazach grupowych) udało się nam awansować do najlepszej czwórki Ligi Światowej, a w walce o finał czekała na nas reprezentacja Rosji. Niestety musieliśmy uznać wyższość „Sbornej” – przegraliśmy 3:1. W miejscu o 3. miejsce udało się nam natomiast pokonać pewnie Argentynę 3:0 i pierwszy medal Ligi Światowej dla naszej reprezentacji stał się faktem! Po wielu latach pokazaliśmy, że również należymy do ścisłej czołówki światowej siatkówki.
Historyczne zwycięstwo!
W 2012 roku Polacy od początku pokazywali, że w tej edycji Ligi Światowej będą bić się o najwyższe cele. Fazę grupową przeszliśmy jak burza zwyciężając dziesięć z dwunastu meczów. Podobnie było w fazie finałowej, gdzie zwyciężyliśmy Kubę i Brazylię. W półfinale nie daliśmy szans Bułgarii, którą ograliśmy 3:0 i już wtedy było jasne, że to będzie najlepszy wynik naszej kadry w LŚ. W finale również pokazaliśmy, że nie mamy sobie równych – pokonaliśmy USA 3:0 i mogliśmy się cieszyć z historycznego zwycięstwa! Szkoda tylko, że gra ta nie przełożyła się na medal podczas Igrzysk w Londynie…
Cztery lata bez podium i turniej finałowy w Polsce
Kolejne lata, jeśli chodzi o LŚ nie były już tak udane. W 2013 zajęliśmy dopiero 11. miejsce, a rok później 8. Na szczęście nie przełożyło się to na MŚ rozgrywane w naszym kraju, które zwyciężyliśmy. W 2015 roku zajęliśmy chyba nasze ulubione miejsce w Lidze światowej, czyli…4. Obecnie turniej finałowy również rozgrywany jest w Polsce, tym razem w Krakowie. Niestety nie zdołaliśmy awansować do turnieju finałowego i już dziś możemy przygotowywać się do Igrzysk Olimpijskich w Rio. Mam nadzieję, że będzie zgoła odmiennie niż cztery lata temu, kiedy to wygraliśmy LŚ, a w Londynie zaliczyliśmy słaby turniej. Do boju Polsko! A jeśli chodzi o Ligę Światową, to trzeba powiedzieć, że impreza stworzona przez Rubena Acostę dała nam wiele emocji sportowych, meczów na najwyższym poziomie oraz niewątpliwie wpłynęła pozytywnie na rozwój „volleya” w naszym kraju. Co roku chętnie ją oglądam i będę nadal.