Testowanie obuwia biegowego sprawia mi odwieczną przyjemność. Lubię porównywać, oceniać i zestawiać ze sobą poszczególne parametry butów do biegania oraz wyciągać wnioski z tego, jak spisują się w trakcie treningu. Nic więc dziwnego, że prawdziwa furora, jaką w naszym kraju robi firma Kalenji, zainspirowała mnie do sprawdzenia, z czego – poza naprawdę atrakcyjnymi cenami – bierze się przewaga tej francuskiej marki.
Wybrałem model Ekiden One+. Zapraszam do zapoznania się z garścią moich luźnych spostrzeżeń, jakie udało się zebrać po kilku miesiącach użytkowania butów w najróżniejszych warunkach.
Oferta firmy
Zacznę od przedstawienia firmy i jej oferty, choć zdaję sobie sprawę, że ci, którzy biegają systematycznie, z pewnością kojarzą markę, którą widać na najróżniejszych zawodach: maratonach, biegach ulicznych i terenowych. Już sama nazwa firmy jest inspirująca: Kalenjin to bowiem nazwa żyjącego w Kenii plemienia, z którego wywodzi się wielu słynnych biegaczy. Trudno o bardziej trafną nazwę dla marki sprzętu sportowego. Filozofia firmy Kalenji sprowadza się do produkcji i dostarczania na rynek wysokiej jakości sprzętu sportowego dedykowanego zarówno amatorom, jak i profesjonalistom. Istnieje jednak czynnik, który odróżnia firmę, od wielu podobnych jej marek – cena. Zarówno buty, jak i odzież biegowa tej firmy, jest nawet o kilkaset procent tańsza niż sprzęt najsłynniejszych marek biegowych. Oczywiście, firma posiada różnie linie produktów, znajdziemy wśród nich także sprzęt droższy, jednak ja postanowiłem skupić się na tych najpopularniejszych produktach, z serii Ekiden One i Ekiden One+.
Profesjonalne buty w niskich cenach – czy to ma sens?
Obuwie i odzież sportowa tej firmy, często nazywane są „sprzętem z marketu”, z uwagi na niskie ceny. Daleki byłbym od takich stwierdzeń, tym bardziej, że Kalenji to jednak uznany producent sprzętu, który nie produkuje byle czego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że firma obecna jest na polskim rynku od ponad 10 lat. Do wyboru butów właśnie tej marki, skłoniły mnie wcześniejsze doświadczenia z odzieżą do biegania oraz opinie innych biegaczy, z którymi rozmawiam podczas startów w zawodach. Oczywiście to, co dla jednych może stanowić zaletę i udogodnienie, innym może przeszkadzać. Dlatego do wszelkich recenzji – także do tej – warto podejść z dystansem i na własnej skórze przekonać się, czy moja opinia pokryje się z waszą, bo wcale tak nie musi być. Jednak klamka zapadła. Po przetrenowaniu całego sezonu w koszulkach, spodenkach i innych produktach od Kalenji, które towarzyszyły mi również podczas startów, m.in. w 3. Nocnym PKO Wrocław Półmaratonie, zdecydowałem się sprawdzić również buty. Jako że na co dzień trenuję głównie na dystansie 10 km, musiałem postawić na obuwie, które zapewnia nie tylko stabilizację stopy, ale również odpowiednią dynamikę. Buty Kalenji Ekiden One+, według zapewnień producenta, właśnie taki cechami się charakteryzują i dedykowane są „dziesięiokilometrowcom”.
Obuwie dla tych, którzy zaczynają biegać…
Kalenji Ekiden One+ to obuwie głównie dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z bieganiem, ale i bardziej zaawansowani biegacze mogą je przetestować. Buty są neutralne, dzięki czemu zarówno prozatorzy, jak i osoby z lekką supinacją powinny czuć się w nich komfortowo. Ale o tym mogłem przekonać się dopiero po zakupie i co najmniej kilku treningach.
… i dla tych bardziej zaawansowanych
Jeśli w wyborze obuwia biegowego obowiązują te same zasady co na pierwszej randce i pierwsze wrażenie ma znaczenie decydujące, to przyznać muszę, że model Ekiden One+ zwrócił moją uwagę dynamicznym kształtem i atrakcyjnym wyglądem. Oczywiście byłbym kłamcą, gdybym nie wspomniał o cenie – profesjonalne obuwie biegowe za 79,99 zł? Przyzwyczajony do wydawania nieco większych kwot na buty do biegania, postanowiłem spróbować, by ocenić, czy ta – spora bądź co bądź – różnica, ma przełożenie na jakość biegu. Po kilku latach biegania w jaskrawych barwach, postanowiłem nieco spuścić z tonu i dostępnych w sklepie kolorów: szarego, niebieskiego i białego, wybrałem ten pierwszy. Bieganie w obuwiu o bardziej stonowanym kolorze było dla mnie równie ciekawą zagadką.
Nieznośna lekkość butów
Pierwsze wrażenie – obuwie jest niezwykle lekkie. O wiele lżejsze niż buty konkurencji, co może zwiastować dobre czasy i naprawdę wysoki komfort biegania. Przymierzając je jeszcze w sklepie, ową lekkość można było odczuć natychmiast. Miałem wrażenie, że chodzę bez butów. Oczywiście, gdyby nie wygodna podeszwa, która dobrze amortyzowała kontakt z podłożem.
Nie czekając zbyt długo, postanowiłem ruszyć w trasę. Tradycyjnie, jak to u mnie – 10 km. Najbardziej interesowało mnie to, jak buty będą sprawdzały się pod koniec biegu, kiedy mięśnie są już zmęczone, a kolana i pozostałe stawy odczuwają przeciążenia. I przyznać trzeba, że buty robią całkiem niezłą „robotę” w tym zakresie. Na ostatnich kilometrach biegnie się lekko, gdyż buty nie dodają naszym zmęczonym nogom dodatkowego obciążenia, a doskonale wiadomo, że każdy gram jest na wagę złota. Dodatkowo, obuwie posiada lekką i bardzo dobrze oddychającą siateczkę, która zapewnia cyrkulację powietrza i sprawia, że nawet w upalne dni biega się w nich wygodnie.
Dają radę na dłuższych odcinkach
Zachęcony pozytywnym wrażeniem, jakie zrobiły na mnie pierwsze treningi w butach Kalenji, postanowiłem sprawdzić je w nieco trudniejszych warunkach. Do tej pory biegałem w nich wyłącznie po płaskim terenie, na asfalcie. Nie więcej niż 10 km. Kiedy planowałem dłuższe wybieganie po bardziej urozmaiconym terenie, postanowiłem sprawdzić czy obuwie sprosta również temu wyzwaniu. O tym, że buty zapewniają niezłą dynamikę, już wiedziałem. Bieg na dystansie 20 kilometrów po pagórkowatym terenie pozwalał sprawdzić, jak wygląda sprawa stabilizacji stopy w trudnych warunkach. Wypada wspomnieć, że buty Kalenji Ekiden One+ nie posiadają twardego usztywnienia pięty, które spotykamy w wielu modelach obuwia biegowego. Osobiście go nie lubię, gdyż zazwyczaj jest to ten element obuwia biegowego, który niszczy się najszybciej. Materiał od wewnątrz przeciera się w miejscu, gdzie kończą się plastikowe elementy, powodując bolesne obtarcia, zazwyczaj będące początkiem końca mojej przygody z danymi butami. Jednak stabilizacja pięty jest ważna, dlatego w butach Kalenji również zastosowano wzmocnienia, jednak są bardziej elastyczne i pozwalają na bardziej swobodny manewr. Jednocześnie, jak na obuwie w tej kategorii cenowej, całkiem nieźle trzymają stopę i co ciekawe – biegając w nich przez kilka miesięcy, nie odczuwałem żadnych kłopotów z piętami ani ścięgnami Achillesa, co w poprzednich latach (i butach) mi się zdarzało.
Dynamika i poprawianie życiówek
W butach Kalenji Ekiden One+ udało mi się zaliczyć kilka naprawdę szybkich biegów. Oczywiście tłumaczenie tego wyłącznie rodzajem obuwia byłoby nieprawdą. Bez regularnego treningu i optymalnego odżywiania, nawet najlepsze obuwie nie pomoże. Jednak lekkość, którą odczuwałem podczas biegu, pozwalała utrzymywać równe, wysokie tempo od startu do mety, co wcześniej nie było wcale tak oczywiste.
Podczas pamiętnego treningu, na którym ustanowiłem nowy rekord życiowy na 10 km, czułem się naprawdę dobrze, biegło mi się lekko i mimo że miałem za sobą kilka dni biegania pod rząd, wcale nie odczuwałem przemęczenia. Jaka w tym zasługa obuwia, a jaka odpowiedniej regeneracji – nie mnie to oceniać.
Egzamin zdawany na starcie
Jako że buty doskonale spisały się podczas treningów i przygotowań do opisywanego przeze mnie niedawno I Biegu o Kłodę, postanowiłem przetestować je także podczas samego startu. Trasa w całości była płaska, asfalt na całej długości. Warunki dla butów – optymalne. Dla mnie trochę mniej, bo wolę dłuższe dystanse, a 5 km to nieustanna gonitwa, tym bardziej, że plan był ambitny – poprawienie życiówki. Jeśli czytaliście relację z biegu, to wiecie już, że się udało, jednak przed startem nie było to wcale takie oczywiste. Z każdym kolejnym kilometrem czułem się jednak lepiej. Po raz kolejny dała o siebie znać lekkość butów, pozwalająca na równy bieg w szybkim tempie. Podeszwa amortyzowała naprawdę nieźle, a przyznać muszę, że krok przez cały czas trwania biegu był naprawdę mocny. W dodatku, przez pierwszą połowę dystansu biegło się pod silny wiatr, co jeszcze bardziej zwiększa opór powietrza i generuje obciążenia odczuwalne dla nóg. Dobrze dobrane obuwie pozwala je jednak neutralizować.
Amortyzacja
Wielu z was z pewnością zastanawia się, jak z amortyzacją w butach za niecałe 80 zł? Przyznam szczerze, że byłem pozytywnie zaskoczony. Mimo, że w butach biegam ponad pół roku, nie zauważyłem, żeby podeszwa jakoś znacząco się „stępiła”. W obuwiu nadal biega się wygodnie, mimo że średnio przebiegam w nich ponad 200 km w miesiącu. Oczywiście, pamiętajmy, że nie są to buty dla maratończyków i trudno mieć za złe producentowi, że po przebiegnięciu ponad 40 kilometrów bolą nas kolana. Jednak zarówno podczas treningu, jak i w zawodach na opisywanych przeze mnie dystansach, amortyzacja działa naprawdę dobrze, co zasługuje na uwagę tym bardziej, że producent nie chwali się zastosowaniem kosmicznych technologii, co jest standardem wśród reklam obuwia biegowego.
Pianka słabej jakości
Aby nie było tak słodko, model ten – jak w sumie każdy – nie jest pozbawiony wad. Chyba główną, o której trzeba wspomnieć, jest siateczka zastosowana w przedniej części buta. Pisałem wcześniej, że zapewnia dopływ powietrza i zapobiega nadmiernemu poceniu się stóp, zwłaszcza w wysokich temperaturach. To wszystko prawda, jednak została wykonana z miękkiego, gąbczastego materiału, przez co jej trwałość nie jest tak duża, jak w przypadku innych butów. Po około czterech miesiącach intensywnego użytkowania butów, pojawiły się pierwsze przetarcia w okolicach zgięcia palców. Właśnie to miejsce w każdych butach narażone jest na najwięcej zniszczeń, gdyż każdy krok sprawia, że materiał poddawany jest dużym obciążeniom. Mam to na uwadze, jednak od wysokiej klasy obuwia oczekiwałbym w tej kwestii nieco więcej.
Jeden sezon = jedne buty
Standardową regułą, która sprawdza się w moim przypadku były jedne buty na jeden sezon. W przypadku opisywanego przeze mnie modelu będzie podobnie. Wiem to już teraz i wcale nie dlatego, że biega mi się w nich źle. Zazwyczaj obuwie, po 2500-3000 kilometrów (a tyle zazwyczaj przebiegam rocznie), nie pozwala na dalsze użytkowanie. Czy po zakończeniu przygody z Kalenji Ekiden One+ zdecyduje się na ich zakup po raz kolejny? Tego jeszcze nie wiem, ale chętnie sprawdzę pozostałe modele obuwia biegowego, być może z innej linii od firmy Kalenji.
Podsumowanie
W butach Kalenji Ekiden One+ przebiegłem ponad 1000 kilometrów. Na treningach, w zawodach, na płaskim i bardziej zróżnicowanym podłożu. Zimą, wiosną, w mrozie i upale oraz padającym deszczu. Po przebiegnięciu takiego dystansu, jestem w stanie ocenić przydatność obuwia i to, jak sprawdza się ono w różnych warunkach. Czy są to optymalne buty dla mnie? Czy mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że w żadnych butach nie biegało mi się tak szybko, tak stabilnie i tak wygodnie? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że wysokiej klasy obuwie do biegania w tej cenie zdarza się niezwykle rzadko. Kalenji Ekiden One+ wybrałem świadomie, właśnie w celu sprawdzenia stosunku jakości do ceny. I mogę powiedzieć, że nie zawiodły moich oczekiwań. Dla tych, którzy cenią sobie wysoką jakość, priorytetowo traktują wygodę i lekkość, a w dodatku nie chcą przepłacać za obuwie do biegania, z pewnością stanowią one doskonałą alternatywę. Biorąc pod uwagę wszystkie parametry i okoliczności, oceniając je w szkolnej skali, z czystym sumieniem mogę wystawić im piątkę z niewielkim minusikiem. I wcale nie uważam, że – jak informuje producent – są to buty głównie dla początkujących biegaczy.