Już blisko dwadzieścia lat kibice nad Wisłą żyją nadzieją, że któryś z polskich klubów zdoła awansować do Ligi Mistrzów. Niestety od prawie dwudziestu latach misja ta kończy się na wielkich oczekiwaniach. Po tym jak Mistrz Polski, czyli Legia Warszawa wyeliminował w 2. rundzie HSK Zrinsjski Mostar temat ten pojawił się w mediach.
Zresztą co roku, w okolicach lipca i sierpnia wraca on jak bumerang. Przypomnijmy, że Legioniści rozegrali już trzy rundy kwalifikacji, w trzeciej rundzie pokonali AS Trencin. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że styl jaki zaprezentowali Warszawiacy w tych spotkaniach pozostawiał wiele do życzenia i naprawdę ciężko być optymistą przed kolejnymi spotkaniami. Innymi słowy – będzie niezwykle ciężko o fazę grupową LM, o którą tak długo się staramy.
Jeśli chodzi o brak polskich klubów w piłkarskiej elicie, to jesteśmy wyjątkowi – z wszystkich państw, które dotąd zagrały w tych rozgrywkach czekamy najdłużej, a wspomnieć należy, że lista państw, które jeszcze nigdy nie miały swojego przedstawiciela w tych rozgrywkach kurczy się z roku na rok. Przypomnijmy, że ostatnią polską drużyną, która miała zaszczyt gościć w tych elitarnych rozgrywkach był Widzew Łódź, który wówczas prowadzony był przez Franciszka Smudę. Rok wcześniej w Lidze Mistrzów grała również Legia, która zdołała dotrzeć nawet do ćwierćfinału. Dziś taki wynik traktowany byłby raczej w kategorii cudów, ale nie odbierajmy podopiecznym Basnika Hasiego już na starcie. Niech walczą! A my przypomnijmy sobie, jak to przez te wszystkie lata było – a było ciekawie i kilka razy zabrakło naprawdę nie wiele.
Czy Polak, aby na pewno potrafi?
Już prawie dwadzieścia lat, zamiast trzymać kciuki za Legię, Lecha czy Wisłę, polscy kibice w jesienne wieczory emocjonują się pojedynkami drużyn spoza naszego kraju. Co roku pada to samo pytanie: „czemu znów nas tam nie ma?” Ciężko na to odpowiedzieć, ale co najmniej dziwnym jest, że w kraju z takimi piłkarskimi tradycjami, jak Polska, żaden klub nie jest w stanie przejść kwalifikacji. Odkąd w LM zagrał łódzki Widzew, w tym elitarnym gronie znajdowały się drużyny z takich krajów jak: Cypr, Białoruś, Izrael i Finlandia. Poza Polską to właśnie Finowie najdłużej czekają na Ligę Mistrzów. Klub z tego kraju ostatni raz w tych rozgrywkach wystąpił siedemnaście lat temu. Oczywiście są też państwa, które do tej pory nie miały swoich przedstawicieli w LM. Jednak z każdym rokiem grono to się kurczy. Ku uciesze polskich piłkarzy przypomnijmy, że w Lidze Mistrzów nie zagrały kluby z takich państw jak: Azerbejdżan, Kazachstan, Liechtenstein, Mołdawia, Islandia, Gruzja, Bośnia i Hercegowina, Albania, Macedonia, Irlandia, Łotwa, Luksemburg, Czarnogóra, Litwa, Irlandia Północna, Estonia, Armenia, Wyspy Owcze, Malta, Walia, Gibraltar, Andora i San Marino. Patrząc jednak na rozwój, zarówno finansowy, jak i sportowy niektórych z tych krajów, możemy być pewni, że w najbliższym czasie Liga Mistrzów ugości kolejnych debiutantów. Niech zatem Legia bierze się do roboty, bo jeśli nie awansuje, to staniemy się „Czerwoną latarnią” europejskiej piłki klubowej.
Wielka Barcelona, gorąca Grecja i Cypr, nieszczęsny Celtic, czyli jak wyglądały eliminacje do LM w przeszłości
Po sukcesach Legii i Widzewa w Lidze Mistrzów kilka razy było naprawdę blisko, aby polski klub mógł się cieszyć z awansu do tych rozgrywek. W sezonie 2001/2002 miał miejsce historyczny debiut Wisły Kraków w rozgrywkach Ligi Mistrzów – odwleczony o 2 lata ze względu na wykluczenie z rozgrywek. Pamiętacie sytuację, w której Dino Baggio został rzucony w głowę nożem przez jednego z pseudokibiców na stadionie przy ul. Reymonta? Właśnie przez ten incydent Wiślacy musieli nieco poczekać na swój debiut w LM. W II rundzie eliminacji Wisła pewnie poradziła sobie z Skonto Ryga, jednak w decydującej rundzie zadanie było już o wiele trudniejsze, bowiem na drodze polskiego zespołu stanęła wielka FC Barcelona. Wiślakom nikt nie dawał szans, jednak ci pokazali charakter i byli blisko wielkiej niespodzianki. W Krakowie Wisła wygrywała trzykrotnie – 1:0; 2:1 oraz 3:2, jednak to Barcelona, z słynnym Rivaldo na czele wygrała to spotkanie 4:3. W drugim meczu na Camp Nou było 1:0 dla gospodarzy. Pomimo tej porażki postawa Wisły w całej Polsce została odebrana pozytywnie.
Przez trzy kolejne sezony nawet nie zbliżyliśmy się do fazy grupowej LM. Blisko, dosłownie o krok od Ligi Mistrzów w sezonie 2005/2006 była znowu jednak krakowska Wisła. Tym razem na drodze Białej Gwiazdy stanął Panathinaikos Ateny. W pierwszym meczu, pomimo słabego początku Wiślacy wygrali 3:1 i wydawało się, że wymarzona Liga Mistrzów jest o krok. Niestety Wisła przegrała w drugim spotkaniu 4:1 (po dogrywce) i marzenia o elicie musiała odłożyć na kolejne lata.
Od sezonu 2009/2010 zaczęły obowiązywać postanowienia reformy europejskich pucharów. Najistotniejszą zmianą był sposób rozgrywania eliminacji do Ligi Mistrzów. Od tego momentu eliminacje odbywają się dwutorowo. W jednej grupie rywalizują ze sobą mistrzowie wszystkich tych słabszych lig, których reprezentanci nie uzyskują bezpośredniego awansu do fazy grupowej. W drugiej zaś drużyny „nie mistrzowskie” – czyli zespoły z miejsc 2, 3 i 4 najsilniejszych lig Europy. Jest to dla nas o tyle korzystne, że od tego sezonu nie możemy trafić np. na 3 drużynę ligi hiszpańskiej, niemieckiej czy angielskiej. Pomimo tego kolejne dwa sezony okazały się klapą. W 2009 roku Wisła odpadła już w 2. rundzie kwalifikacji z Levadią Tallin, a rok później Lech musiał uznać wyższość Sparty Pragi w 3. rundzie.
W sezonie 2011/2012 przed swoją kolejną szansą stanęła Wisła Kraków, która w decydującej rundzie kwalifikacji mierzyła się z Apoelem Nikozja. W pierwszym meczu Biała Gwiazda po bramce Patryka Małeckiego wygrała 1:0. Ponownie zatem Wiślacy byli o krok od wymarzonej LM. W drugim meczu, to jednak Cypryjczycy od początku prowadzili grę i w 54. minucie prowadzili już 2:0. Wydawało się, że Wisła w tym meczu już nic nie osiągnie, jednak w 71. minucie zaskakującą bramkę zdobył Cezary Wilk i to Wisła w tym momencie była w fazie grupowej LM. Jednak niestety, podobnie jak 6 lat temu w Atenach tak i teraz 88 minuta staje się przeklęta dla zespołu z Krakowa. Wówczas gol Panathinaikosu w końcówce spotkania dał Grekom dogrywkę, teraz gol Cypryjczyków niestety całkowicie odbiera nadzieje na awans.
Rok 2013 – tym razem nasz kraj w walce o LM reprezentuje Legia Warszawa, która zdołała dotrzeć do ostatniej rundy kwalifikacyjnej. Tam na Wojskowych czekał pojedynek z Steauą Bukareszt. W pierwszym meczu padł wynik 1:1, co stawiało w lepszej sytuacji Legię. W rewanżu na Łazienkowskiej, jednak to Rumuni szybko objęli dwubramkowe prowadzenie i wiadome było, że marzenia o LM będzie trzeba przełożyć na kolejny rok. Legia co prawda zdołała w końcówce wyrównać, ale to Steaua dzięki bramkom na wyjeździe awansowała dalej.
W kolejnym sezonie Legia ponownie reprezentowała nasz kraj. To co wydarzyło się w tych kwalifikacjach przeszło do historii polskiego futbolu. W III rundzie kwalifikacji Legioniści mierzyli się z wielkim Celticiem. W pierwszym meczu Legia wygrała 4:1 i wszystko wskazywało, że spokojnie awansuje do kolejnej rundy. Warto wspomnieć, że w tym meczu podopieczni Heninga Berga mogli wygrać jeszcze wyżej, jednak nie wykorzystali dwóch rzutów karnych. W drugim meczu Legia ponownie była lepsza i wygrała 2:0. Jednak pomimo miażdżącej przewagi, to Szkoci mogli się cieszyć z awansu do kolejnej rundy. Jak to możliwe? W drugim meczu w Legii na boisko pod koniec meczu wszedł Bartosz Bereszyński, który był nieuprawniony do gry w tym meczu i Szkotom został przyznany walkower! Wobec tego wynik dwumeczu był 4:4, ale Celtic zdobył bramkę na wyjeździe. Do dziś nie mogę sobie wyjaśnić tego, jak w tak profesjonalnym klubie jak Legia doszło do takich błędów. Czy Legioniści awansowaliby wówczas do LM? Tego się już nie dowiemy, ale byli w bardzo dobrej formie.